Zatem tak. W tym poście chciałabym wam przedstawić historię spotkania Stefana i
Eleny, którą niedawno wymyśliłam.
Elena
:
"Już późno" Pomyślałam i wybiegłam z domu. Miałam szczerą nadzieję,
że nie spotkam po drodze Damona zmartwionego moim losem, który nie będzie
chciał mnie wypuścić do Grill'a, albo, co gorzej Klausa, który będzie chciał
mnie pozbawić krwi. Chwyciłam jabłko i wybiegłam z domu trzaskając
drzwiami. „Caroline mnie zabije” pomyślałam i ruszyłam szybkim krokiem w stronę
Grill’a.
Po chwili otworzyłam szklane drzwi i
zobaczyłam siedzącą przy stoliku przyjaciółkę rozmawiającą przez telefon. To
raczej nie była rozmowa. Jawnie kłóciła się przez telefon. Starała się być
cicha, ale wszystkie oczy skierowane były na nią.
Podeszłam do niej, a Caroline szybko się
rozłączyła i sztucznie uśmiechnęła.
- Co to było ? – Spytałam wprost.
- Nie, nic. – Odpowiedziała lekko
zaniepokojona.
- Jak to nic ? Przecież słyszałam.
- Eleno, coś Ci się przywidziało –
powiedziała pijąc wcześniej zamówioną whisky.
- Caroline… - przerwałam. Nie miałam ochoty
na kłótnie. – Wiesz, że jeśli będzie źle to mi możesz wszystko powiedzieć ?
- Tak, tak, tak. – Odpowiedziała z uśmiechem.
Po chwili zobaczyłam Bonnie, która po cichu weszła do baru. Wyglądała na smutną.
Weszła cicho, ze spuszczoną głową. Jej wyraz twarzy mówił „ Nie patrzcie się
tak, to tylko ja ”. Gestem ręki zawołałam ją do naszego stolika. Przyszła po
cichutku.
- Co się stało ? – Spytałam szybko. Bonnie
nie podnosiła głowy.
- Nie, nic. – Odpowiedziała.
- Nie no. Czy wszyscy muszą mieć przede mną
tajemnice ? – Byłam zdenerwowana.
- Eleno, to nie jest żadna tajemnica. Po
prostu nie chcę o tym rozmawiać. – Usłyszałam.
- Jeśli chcecie, to was zostawię. Podzielicie
się sekretami i nowymi informacjami. Nie chcę wam przeszkadzać. – Odparłam
zdenerwowana. W normalnej sytuacji nie zareagowałabym tak. Sama nie wiem, czemu
byłam taka wściekła. Może, dlatego, że Klaus kręcił z Caroline i miał zamiar
stworzyć sobie z mojej krwi rodzinę ? Nie wiem, ale to już nie ma znaczenia.
Uderzyłam w kogoś i prawie się przewróciłam,
ale mężczyzna mnie podtrzymał i nie upadłam.
Stefan :
Ostatnio wszystkie tematy zajmował Klaus.
Dlaczego ? Chciał zabrać Elenę, a pierwotni byli niebezpieczni dla miasta.
Cokolwiek byśmy nie powiedzieli zawsze schodziło na Klausa, ale teraz nurtowała
mnie tylko myśl o bezpieczeństwie Eleny. Bałem się o nią. To było… Nie do
zniesienia. Myśl o tym, że może zginąć tylko, dlatego, by ta zasrana hybryda
miała swoją „ rodzinkę ” była nie do zniesienia.
Zastanowiłem się przez chwilę. Przecież on
jej nie zabije. Zbyt bardzo zależy mu na jej krwi. Chyba, że jeśli zabierze jej
za dużo… Och, nie mogę to tego dopuścić !
Szedłem przez ulicę Mystic Falls i wokoło
widziałem… Nic nie widziałem. Oczy tak jakby nie przyjmowały tego obrazu. Nie
chciały go. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo chciałem spotkać Elenę. Chciałbym z
nią pobyć chwilę. Tylko ja i ona. Zależało mi na niej.
Spacer zajmował mi dużo czasu, aż wpadłem na
jakąś dziewczynę. Prawie upadła. Nie pozwoliłbym na to. Szybko ją chwyciłem i
pomogłem wstać. Elena. Moje marzenie się spełniło. Patrzyłem na moją ukochaną i
trzymałem ją w uścisku. Odepchnęła mnie lekko i zachowała bezpieczną odległość.
- Co ty tu robisz ? – Spytała chłodnym tonem.
- Chyba co TY tu robisz ? – Odpowiedziałem
pytaniem.
- Wracałam z Grill’a. – Usłyszałem jej
nerwowy głos. Coś było nie tak.
- Co się stało ? – Chciałem znać przyczynę.
- Nic – rzuciła i poprawiła włosy.
- Eleno, przecież widzę.
- Chcesz wiedzieć co się stało !? Caroline i
Bonnie znów mi niczego nie mówią. I Ch wyraz twarzy mówi „ Nie chcę zrzucać na
Ciebie nowych problemów ”, ale tak naprawdę nie mają do mnie zaufania ! Nie
wiem nic ! Nie mam nowych informacji, a to mnie Klaus chce pozbawić krwi ! –
Słyszałem w tym głosie złość.
- Lepiej ? – Spytałem.
- Tak ! – Wrzasnęła, a po jej policzku
spłynęła mała łezka. Przytuliłem ją mocno, a ona odwzajemniła ten uścisk. Teraz
trzymałem ją w ramionach, a ona płakała.
- Nie płacz, proszę. – Powiedziałem cicho do
jej ucha.
Elena :
Stefan. On zawsze wiedział,
czy jest ze mną coś nie tak. Wiedział wszystko. Znał mnie na wylot. A poza tym
kochał mnie. Tak jak ja kochałam jego. Zrobiło mi się lepiej, gdy opowiedziałam
mu wszystko. Nawet nie zauważyłam, kiedy go przytulałam. Puściłam go po chwili
ocierając oczy. Jego ramię było mokre od moich łez.
- Przepraszam – spojrzałam na mokrą plamę na jego koszulce.
- Za co ? – Najwidoczniej jeszcze jej nie zauważył. Skinęłam głową na jego
ramię. Popatrzył. Zaśmiał się pod nosem.
- Nic się nie stało. Najważniejsze, że już nie płaczesz.
Ach, ten jego głos. Patrzył na mnie jak… Jak on tylko potrafił.
- Ech… Tak, nie ! – Zmieszałam się. To przez jego oczy !
- A więc..? – Powiedział nie zważając na moje słowa. – Co chcesz
wiedzieć ?
Miał zamiar powiedzieć mi wszystko, czego tak bacznie broniły Bonnie i
Caroline ? Sama nie wiem, czy tego broniły. Po prostu byłam wściekła.
- Wszystko. – Odparłam i usiadłam na ławce za mną. Poklepałam miejsce
obok i poczekałam, aż usiądzie. Mówił długo. Opowiedział mi o Abby i jej
ucieczce i o wielu innych rzeczach.
Przepraszam, że tak zakończyłam. Po prostu brak pomysłu na koniec.
P.S. Proszę o komentarze z uwagami i proszę o szczerość. Chcę wiedzieć
co zrobiłam źle. : )
Świetne !
OdpowiedzUsuńkocham! meeega! :3 Stelena always and forever! <3 zapraszam do siebie ;) this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://caroline-and-stefan-vampire-diares.blog.pl/ zapraszam :D
OdpowiedzUsuń