Elena :
Esther stała w pokoju Stefana . Była taka poważna . Stała prosto , nie pozwoliła sobie zgarbić się . Miała uniesioną w górę głowę jakby dumną . Przeszywała mnie spojrzeniem swoich niebieskich oczu . Przy niej czułam się mała . Nikim . Poczułam to jeszcze mocniej i oddychałam głośniej . Starałam się to opanować , ale bałam się bardziej niż zwykle .
Zamknęłam cicho wielkie , drewniane drzwi . Wiedziałam , że jeśli Damon i Stefan usłyszą Esther przybiegną tu i nie dadzą jej dojść do słowa .
- Tylko proszę , mów cicho . - Szepnęłam spokojnie . Nie wiem jakim cudem udało mi się go zachować , ale to było naprawdę trudne .
- Dobrze . - Czarownica nawet gdy szeptała miała cudowny głos . Taki aksamitny i wysoki . Mówiła z wielką gracją i dumą .
- A więc czego ode mnie chcesz ? - spytałam szeptem patrząc na nią spode łba . Nie była tym zachwycona , więc z gracją chodziła po pomieszczeniu dotykając mebli opuszkami palców .
- Dobrze wiesz jak potrzebuję Twojej krwi ... - zaczęła nawet na mnie nie spoglądając . - jeśli chcę stworzyć kogoś równie silnego jak moje dzieci ...
- Nie oddam Ci krwi po to byś zabiła wszystkie wampiry . Nie wszystkie są złe ... - przerwałam jej , a ona zrobiła to samo .
- Z tym sobie poradzę. - powiedziała tajemniczo i odeszła .
W tym momencie przypomniałam sobie o przyjaciółce , której dawno nie widziałam . Dokładnie to od przemiany Alarica . Bonnie . Co się z nią stało . Zbiegłam na dół i zobaczyłam , że Stefan i Damon rozmawiają . Nie chciałam im przeszkadzać .
Musiałam stąd wyjść w bezpieczne miejsce . To brzmiało dziwnie , bo przecież przy nich byłam bezpieczna jak nikt inny przy nikim innym .
Wyszłam przez drzwi garażowe . Gdy je otwierałam wydostał się taki głośny skrzek , że myślałam , że za chwilę ktoś tu zbiegnie , więc poczęłam uciekać . Byle przed siebie . Nie patrząc na nic . Kilka razy wpadłam w drzewo zastanawiając się skąd się tu wzięło . Nie zważałam na to .
Biegłam wprost przed siebie . Wokoło słyszałam tylko bicie mojego serca , które reagowało na wysiłek i kroki stawiane jeden przed drugim .
Po chwili stanęłam przed wejściem domu Bonnie . Podbiegłam do białych , małych drzwi i pukałam w nie żałośnie . Chciałam by je otworzyła i teraz waliłam mocno i krzyczałam . Nikt nie przychodził . Pewnie znaczyło to , że jest tam pusto .
- Bonnie , to ja , Elena ! - wrzeszczałam rozpaczliwie .
Po chwili ktoś stanął za mną . Gdy się odwróciłam poczułam tylko lekki wiaterek i nikogo innego . Dalej biłam w drzwi ignorując to co stało się wcześniej . Poczułam czyjąś obecność , ale nie było nikogo . Rozglądnęłam się i zeszłam ze śnieżno-białej werandy Bennettów . Odeszłam kilka kroków i patrzyłam w kółko .
Po jakimś czasie rozglądania się ktoś chwycił mnie w talii i posadził na wysokiej gałęzi drzewa . Byłam przerażona . Oddychałam szybciej i głębiej , ale nie mogłam złapać powietrza . Włożyłam w to więcej siły i po chwili zauważyłam Damona siedzącego na gałęzi obok i śmiejącego się . Wpatrywał się we mnie .
Nie byłam pewna , czy to on , więc wyciągnęłam rękę i dotknęłam czubka jego nosa delikatnie przesuwając palce . Uśmiechnął się lekko . Czułam , że zaraz się rozpłynie , zniknie . Odetchnęłam z ulgą , gdy siedział bez ruchu i nie zmieniał się w kogoś innego .
- Mama nie nauczyła Cię , że nie wolno uciekać z domu ? - spytał . Cały Damon . Zawsze znajdzie czas na żarty .
Odgarnęłam włosy za ucho i spostrzegłam coś dziwnego . Spojrzałam na rękę i zobaczyłam ranę . Jak od ukłucia . Pewnie skaleczyłam się po drodze . Pomyślałam , ale to nie było zbyt możliwe . Raczej unikałam drzew , a rana wyglądała jak przecięta nożem .
Damon chwycił moją dłoń i spojrzał na nią ze zdziwieniem . Otarł ją chusteczką , którą wyciągnął z kieszeni .
- Co Ci się stało ? - spytał spoglądając to na mnie , to na ranę .
- Nie wiem . - Nie powiem mu o spotkaniu z Esther . Nie ma mowy . Nikt się nie może o tym dowiedzieć . To jest tylko moja tajemnica . Rozmyślałam tak przez dłuższą chwilę , a potem dostrzegłam twarz Damona , który najwyraźniej chciał jakichś innych informacji . - Nie mam pojęcia . - dodałam .
- Nie wiesz jak zrobiłaś sobie ranę na całą dłoń !? - spytał nie dowierzając . Gdy wypowiadał ostatnie słowa podniósł zranioną rękę w górę , abym zobaczyła zakrwawioną chusteczkę nadal do niej przyłożoną .
- Takie problemy przez taką ranę ? - spytałam chcąc zakończyć temat . Przesadzał z tą opiekuńczością .
- Dobrze wiesz jaka cenna jest Twoja krew ...
- Mówisz tak jakbyś był Klausem , a ja rozdawała krew na prawo i lewo ! - Wiedziałam , że te słowa nie mają sensu , ale się tym nie przejmowałam .
__________________________________________
Nie jestem z tego zbytnio zadowolona . Nie udał mi się . Przepraszam za coś takiego . Proszę komentujcie . Chcę znać waszą opinie , bo tylko dzięki niej piszę dalej . Powiedzcie mi , czy mam przestać pisać , czy nie .
Super, nie przestawaj pisać! Czekam na NN. Fajnie się zapowiada, gdyż zrobiłaś całkiem inną akcję z Esther. Też planuje jej powrót, ale niestety serial mnie wyprzedził, a ja wcześniej o tym myślałam. ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe :) obserwuję i mam nadzieję na rewanż :)
OdpowiedzUsuń