sobota, 26 maja 2012

Rozdział 11 Po śmierci...

Bonnie:


  - Matt! Nie pozwolę Ci jej wywieźć poza miasto! - wrzeszczałam do przyjaciela. Miałam już łzy w oczach, ale do niego nic nie docierało.
  - Nie potrzebuję twojego pozwolenia. Jeszcze dziś ją stąd zabiorę! - wrzasnął. Nie spodziewałam się tego po nim. Ruchy palca wskazującego wyglądały jakby mi groził.
  - Matt, proszę. - Powiedziałam cicho.
  - Nie ma mowy! Ona musi być bezpieczna. - Mój przyjaciel wyszedł z mieszkania i ruszył prawdopodobnie do domu Eleny. Nie mogłam na to pozwolić. Może byłoby to dla niej bezpieczniejsze, ale co jeśli Klaus pojedzie za nią? Co jeśli ją dogoni? Tam będzie sama, a tutaj ma Stefana i Damona. Ma Caroline i mnie. Nie ma mowy. Nie pozwolę mu na to.
  Wybiegłam ze swojego mieszkania i biegłam co sił w nogach do mieszkania Eleny. Co chwila potykałam się o wystające z ziemi kamienie. W tym tempie powinnam dogonić Matta, ale jeśli to się nie działo był samochodem. Na tę myśl biegłam jeszcze szybciej. Nie wiedziałam, że tak potrafię. W końcu dotarłam do mieszkania przyjaciółki i tuż przed wejściem poślizgnęłam się razem z wycieraczką. Otarłam łokieć, ale nie to było najważniejsze.
  Wpadłam do domu Eleny jak burza.
  - Elena! - wrzeszczałam. - Elena, chodź tu! - nic. Cisza. Wybiegłam na górę, ale tam też nikogo nie było.
  Za późno. Byłam wściekła na Matta.

Matt: 


  Gdy dotarłem do domu Eleny nie było jej tam. Pojechałem teraz do posiadłości Salvatore'ów, ale też nikogo nie zastałem. Do głowy przyszedł mi jeszcze jeden pomysł - szkoła. Wątpiłem, że tam jest, ale jeśli Alaric przedstawia jej swój plan na pozbycie się pierwotnych to był to strzał w dziesiątkę.
  Nacisnąłem gaz i po kilku minutach znalazłem się pod budynkiem nauczania. Wyparowałem jak najszybciej i przeszukałem wszystkie klasy. W końcu dotarłem do pomieszczenia, w którym odbywały się lekcje Rica.
  Nie wierzyłem własnym oczom. Elena siedziała w ławce i płakała.
  - Co się stało!? - podbiegłam do niej i przykucnąłem obok.
  - Alaric... On... On chce zabić Klausa... A z nim Stefana... I Damona... - mówiła przed łzy.
  - Nie bój się. Zabieram cię stąd. - wziąłem dziewczynę na ręce i wybiegłem ze szkoły jak burza. Wsadziłem ją do samochodu i pojechałem.
  Na początku wpatrywała się niewidzącym wzrokiem w szybę, aż w końcu otrzepała głowę i powiedziała:
  - Czy to na pewno droga do Mystic Falls? - spytała marszcząc brwi. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, ale chyba powinna znać prawdę.
  - Nie. Zabieram cię z miasta. - odpowiedziałem chłodno, choć tego nie zamierzałem.
  - Co!? - wrzasnęła z niedowierzaniem. - Zawróć! Musimy pomóc Stefanowi, Caroline! Damonowi! Musimy ich uratować! - wrzeszczała przez łzy. Właśnie przejeżdżaliśmy przez most Vicery Bridge. Chciałem zawrócić. W około było pusto, więc nie sprawiłoby to problemów na drodze. Zwolniłem i zakręciłem na środku ulicy robiąc łuk.
  Nagle coś się stało. Samochód zatańczył na drodze i rozbił drewnianą barierę na moście. Wylądowaliśmy w rzece. Elena zapiszczała, ale było to raczej odruchowo niż ze strachu. Nagle auto zatopiło się w wodzie. Razem z przyjaciółką szarpnęliśmy pasy. Mój oderwał się bez problemów, ale jej nawet nie drgnął.
  Próbowałem kopać drzwi zostawiając jej samodzielne uwolnienie się. Kopnąłem jeszcze mocniej, aż drgnęły, ale jeszcze się nie otworzyły. Kopnąłem po raz kolejny, aż otworzyły się z taką siłą, że aż oderwały od samochodu. Zacząłem majstrować przy pasie bezpieczeństwa Eleny, ale nic nie pomagało.
  Poczułem brak powietrza. Jeszcze chwila i bym się utopił. Wypłynąłem na powierzchnię i nabrałem powietrza. Wróciłem po przyjaciółkę, lecz było już za późno. Leżała bezwładnie na fotelu.
  Usłyszałem głuchy plusk. Ktoś wskoczył do wody i podpłynął do samochodu. Szarpnął mocniej pas Eleny i nareszcie była wolna. Stefan zabrał ją na górę i położył na ziemi. Obok rzeki.
  Siedziałem obok niej i potrząsałem nią, ale Stefan zachowywał spokój.
  - Zostaw ją. Nic jej nie będzie. - Pomimo tego spokoju w jego oczach była rozpacz. Jak mógł tak się zachowywać? Jego dziewczyna nie żyje, a on jest spokojny. Dopiero teraz zrozumiałem o co chodzi.
  - Ona... Będzie...
  - Tak. - Odpowiedział ze smutkiem.
  - Kiedy...?
  - Po tym gdy wybrała z kim chce być poszliśmy do kuchni, a ona upadła i nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem dzwonić na pogotowie, ale mogło być za późno.
  Elena wyprostowała się jak struna i patrzyła to na mnie to na niego.
  - Czy... Ja... Jestem wampirem? - spytała przerażona. Stefan tylko skinął głową.
  Dziewczynie z oczu popłynęły łzy.
  - Cii... - uspokajał ją Stefan przytulając mocno do siebie.

Damon:


  Chodziłem po salonie domostwa popijając whisky, aż nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Może to Stefan, albo Alaric chce mnie zabić? Zaśmiałem się i otworzyłem je powoli.
  Nie wierzyłem własnym oczom. Przed drzwiami stał chłopak z kruczoczarnymi włosami takiej długości jak u Stefana, ale były one zakończone na krwisto-czerwono. Shinishi.
  - Gdzie moja siostra!? - wrzasnął pchając mnie do ściany. Nie potrzebował zaproszenia do mieszkania.
  - Skąd mogę to wiedzieć!? - krzyknąłem z drugiego końca sali.

__________________________________________

Przepraszam, że tak źle opisane. Nie jestem z niego zadowolona, ale liczę na wasze komentarze.

2 komentarze:

  1. Super, tylko krótkie! Czekam na NN!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za SPAM

    Zapraszam do czytania mojego opowiadania o Pamiętnikach Wampirów:
    http://emocjewampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń